O nie! Zaspałam! Włożyłam na siebie byle co, złapałam suchą bułkę i zdezorientowana wyszłam z domu po czym ruszyłam w stronę szkoły.
Gdy tam dotarłam zorientowałam się, że jestem spóźniona na dwie pierwsze lekcje. Przy samym wejściu do szkoły spotkałam Magdę.
- Majka, co się stało? - zapytała.
- Nic mi nie jest, tylko zaspałam - wydyszałam.
- Na pewno? Bo wyglądasz koszmarnie.
- No coś ty!
- Echeem... - kiwnęła głową Magda.
- Pomóż mi się ogarnąć. Błagam...
- Idź do łazienki i zaczekaj tam na mnie. Mam w szafce kilka rzeczy, które będą mi potrzebne.
Weszłam do toalety i po chwili wróciła Magda z plecakiem pełnym kosmetyków i przeróżnych innych rzeczy.
- Masz. Przemierz to - powiedziała podając mi jakieś ubrania. Skończyłam się przebierać i wyszłam z kabiny.
- No i teraz możemy działać dalej - powiedziała Magda z dumą w głosie. Smarowała mi oczy, usta i policzki jakimiś maziami i proszkami. Potem zaczęła mnie czesać i gdy zadzwonił dzwonek spojrzała na mnie zadowolona i z dumą w głosie powiedziała - No i gotowe. Świetnie mi to wyszło. Oczywiście nie chwaląc się. Szybko przejrzyj się w lustrze i lecimy na lekcje.
Spojrzałam w lustro i zobaczyłam w nim kogoś obcego. To nie mogłam być ja. Ona była zbyt piękna by być mną.
Kiedy przyszłyśmy, ostatnia osoba wchodziła do klasy. Wszyscy się na mnie gapili, a Xavier się do mnie uśmiechnął. Nie wierzę. Magda siedzi w ławce z Davidem. Muszę z nią pogadać. Lekcja była mało interesująca. Podobnie jak wszystkie pani M. Wejman. Wszyscy rozmawiali i chodzili po klasie. Tylko ja z Xavierem i Magda z Davidem jej słuchaliśmy, więc zrobiła naszej klasie karną kartkówkę. Xavier podpowiedział mi wszystkie odpowiedzi. Czuję się przy nim głupia. Reszta lekcji minęła bardzo szybko. Po ostatniej lekcji byłyśmy z Magdą same, więc ją zaczepiłam.
- Magda, może chcesz jutro u mnie nocować? I tak czwartek i piątek mamy wolny.
- Jasne, że tak. Musimy tyle rzeczy obgadać, bo prze Xaviera i Davida prawie nigdy nie jesteśmy same - poskarżyła się Magda.
- Masz rację. Chyba podobasz się Davidowi, ale uważaj. Nie znasz go zbyt dobrze, a pozory często mylą. - ostrzegłam Magdę.
- A ty to niby znasz Xaviera? - odgryzła się.
- Nie. I dlatego do końca mu nie ufam.
- Akurat.
- Nie chcę się z tobą kłócić. Obgadamy to jutro u mnie.
- Ocho... Patrz kto idzie.
- Cześć laski - powiedzieli równocześnie Xavier i David poprawiając włosy. Wyglądali przy tym wręcz idiotycznie.
- Hahahahaha... - roześmiałyśmy się z Magdą.
- Czemu się śmiejecie? - zapytał zdziwiony Xavier.
- Bo śmiesznie wyglądaliście przed chwilą - powiedziałam ze śmiechem i sparodiowałam ich.
- No wiecie, w Seattle właśnie tak wyrywa się takie laski jak wy - wyjaśnił David.
- Echeeem... - zaczęła Magda.
- Dziękujemy? Czy coś... - urwałam w pół słowa i znowu się roześmiałyśmy. Tym razem Xavier i David śmiali się z nami.
- Ja muszę lecieć, bo obiecałam mamie, że wrócę dzisiaj wcześniej do domu - powiedziałam nagle.
- Mogę cie odwieźć jeśli chcesz - zaoferował się Xavier.
- Nie, dzięki. Wolę się przejść - odpowiedziałam speszona.
- Spoko - powiedział zrezygnowany. A ja w tym momencie wyszłam ze szkoły.
Kiedy weszłam do domu zdziwiłam się, bo w salonie - siedział Xavier i rozmawiał z moją mamą i siostrą.
- Eee... Hej. To ja, wróciłam - wyjąkałam - Co ty tu robisz? - zapytałam Xaviera.
- Musiałem cię jeszcze dzisiaj zobaczyć - odparł Xavier.
- Aaa... Tak, to ciebie miałam uczyć matmy - skłamałam przed mamą.
- No to zaczynamy od algebry? -pomógł mi Xavier.
- No jasne - odparłam z entuzjazmem.
Gdy odegraliśmy już tę szopkę przed mamą poszliśmy na górę do mojego pokoju.
- Sympatyczna ta twoja "siostrzyczka" - powiedział Xavier sarkastycznym tonem.
- Nie wspominaj o tej gówniarze... - odparłam z pogardą w głosie.
- To zabieramy się za tą algebrę? - zapytał Xavier po chwili milczenia.
- A może lepiej kakao i dobry horror? - zaproponowałam.
- Brzmi nieźle - ucieszył się.
Spędziliśmy miły wieczór z horrorami. I na szczęście moja smarkata siostra nam nie przeszkadzała. Zasnęłam z makijażem na twarzy w ramionach Xaviera.