poniedziałek, 23 grudnia 2013

I. Pierwsze spotkanie

      Spacerując po lesie, usłyszałam jakiś dźwięk. To był dźwięk łamanych gałęzi, ale on nie był normalny. Słyszałam go blisko, a jednak daleko. Nim się obejrzałam, on stał już przede mną. Nigdy wcześniej go nie widziałam, a jednak był mi bardzo bliski. Był niesamowicie przystojny. Miał ciemnobrązowe włosy i piękne oczy koloru czekolady. Chłopak z gitarą przewieszoną przez ramię. Kurczę... Czemu ja muszę lecieć na każdego kolesia z gitarą?
-Cześć, nazywam się Xavier Night - powiedział aksamitnym głosem.
- A ja Maja Pąk.
- Ale masz śmieszne nazwisko - odparł z szerokim uśmiechem na twarzy.
- No wiem, w szkole wszyscy mówią na mnie pączek. A ciebie jak przezywają?
- Na mnie mówili wampir - kiedy to powiedział przeszedł mnie lodowaty dreszcz.
- Dlaczego?
- Bo uwielbiam sok pomidorowy.
- Grasz? - zapytałam nagle.
- Słucham? - zapytał zdziwiony.
- No... Na gitarze.
- Aaa... Tak trochę - odpowiedział speszony.
- Zademonstrujesz?
- Może innym razem.
- Trzymam cię za słowo i... fajna gitara, trochę podobna do mojej.
- Ty też grasz? - zapytał zdziwiony.
- Potrafię zagrać tylko kilka chwytów. Jeszcze się uczę, ale z fortepianem radzę sobie znacznie lepiej - odparłam zawstydzona.
- Mogę cię pouczyć jeśli chcesz - zaoferował się.
- Serio? Byłoby super, bo póki co, nie ma wolnych miejsc na lekcje w domu kultury.
- To żaden problem, tylko musisz mi pokazać co umiesz -i w tym momencie podał mi gitarę.
- Ojej. Długo nie grałam. Może zrobię to na pierwszej lekcji?
- No dobrze, więc kiedy pierwsza lekcja?
- Sprawdzę w kalendarzu i powiem ci, kiedy mam czas.
- Ok. A wiesz, że będziemy w jednej klasie? - zapytał ni stąd ni zowąd.
- Serio? Ale fajnie.
- Ja także cieszę się z tego powodu.
- Dlaczego masz amerykańskie nazwisko i akcent? - zapytałam nagle.
- Przeprowadziliśmy się z rodziną ze Seattle. Mieszkamy niedaleko.
- Dlaczego akurat tutaj? To przecież strasznie daleko.
- Kupiliśmy stary dom, w którym mieszkała kiedyś moja prababcia.
- To ta ruina nad rzeką? - wypaliłam jak idiotka.
- Już nie jest ruiną, teraz to prawie pałac - powiedział i puścił mi oczko.
- Jej. Chciałabym go zobaczyć.
- Może pójdziesz ze mną to ci go pokażę? - zapytał zachęcająco. Wszystko we mnie wyrywało się, aby z nim pójść, jednak zdrowy rozsądek wziął górę nad emocjami. - To zły pomysł - odparłam.
- Dlaczego? - zapytał zdziwiony.
- Robi się późno, a nie wzięłam telefonu. Mama będzie się o mnie martwiła.
- Ech. No dobrze - powiedział speszony. - Może chcesz, żebym odprowadził cię do domu? - zapytał z nową nadzieją w oczach. Po prostu nie mogłam mu odmówić. Miał takie piękne iskierki w oczach.
- Chodźmy - powiedziałam zachęcająco .
      Szliśmy w milczeniu, trzymając się za ręce. Gdy zatrzymaliśmy się przed moim domem, zapytał:
- Dasz mi swój numer telefonu? No wiesz, żebyśmy mogli się skontaktować w sprawie tych lekcji..
- Ok. Daj mi swoją komórkę.
- Oto ona- powiedział podając mi najnowszego iPhone'a.
- Wow - powiedziałam i wpisałam swój numer. - Proszę bardzo - powiedziałam i oddałam mu telefon.
- Dzięki.
- Nie ma za co. To ja powinnam ci dziękować.
- No to na razie - powiedział.
- Do zobaczenia.
      Puścił do mnie oczko i odszedł. Nim się obejrzałam już go nie było. Zniknął tak szybko jak się pojawił. Niesamowite było, to że choć wogóle się nie znaliśmy, tak swobodnie rozmawialiśmy.
   
      To właśnie tej nocy pierwszy raz przyśnił mi się Xavier Night. W moim śnie stałam na środku przepięknej polany, przez którą przepływał wartki strumyk. Nagle zobaczyłam, że coś, a raczej ktoś wyłania się z mroku. To był Xavier, ale wyglądał strasznie. Miał czerwone i podkrążone oczy, z ust sączyła mu się jakaś czerwona substancja (chyba krew), a cerę miał strasznie bladą. Serce waliło mi jak szalone. Nie wiedziałam co mam zrobić. Zauważyłam, że się do mnie zbliża i... zemdlałam. Obudziłam się w swoim pokoju. Był środek nocy, ale nie mogłam zasnąć, ponieważ ten sen wydawał się być zbyt rzeczywisty. Odpaliłam komputer, włączyłam google i wpisałam słowo "wampir". Szukałam wśród nonsensów czegoś ciekawego i nic nie znalazłam. Za to odkryłam świetną księgarnię. Akurat jest w Gdyni, więc jutro ją odwiedzę, może razem z Xavierem... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz